Niewiarygodny rachunek za naprawę auta na wodór. Pół miliona złotych

Po siedmiu latach bezawaryjnej jazdy, wodorowy Hyundai odmówił posłuszeństwa. Gdy samochód odholowano do autoryzowanego serwisu, właściciel przeżył szok, na który nie był gotowy. Pracownik serwisu wręczył mu fakturę na kwotę blisko pół miliona złotych. A nowe auto nie kosztowało nawet połowy tej kwoty.

Niemiecki magazyn Bild opisuje przypadek właściciela wodorowego SUV-a, który po 7-latach bezawaryjnej i taniej jazdy, spotkał się z wielkim rozczarowaniem. Latami auto sprawowało się znakomicie, jednak po przejechaniu blisko 84 tys. kilometrów (12 tys./rok) Hyundai ix35 FCEV odmówił posłuszeństwa. Auto napędzane ogniwami paliwowymi zostało odholowane do autoryzowanego serwisu. Gdy pracownik ASO wręczył właścicielowi fakturę, żarty się skończyły.

Wodorowy Hyundai ix35 FCEV. Był świetny, dopóki się nie popsuł

Właściciel Till Wesberg, jako wielki fan ekologii i entuzjasta nowych rozwiązań, ze swojego wodorowego Hyundaia był zadowolony przez ostatnie 7 lat. Bezemisyjnego SUV-a kupił w salonie pod koniec 2015 roku - wówczas za auto zapłacił ok. 50 tys. euro (ok. 220 tys. złotych).

Reklama

W rozmowie z Bild podkreślał, że osiągi modelu były dla niego zadowalające, a i zasięg całkiem niezły - na pełnym zbiorniku był w stanie pokonać od 450 do 500 km. Początki bywały jednak ciężkie, a wynikało to z braku infrastruktury. Na początku swojej przygody z wodorowym modelem, Till musiał jeździć na stację oddaloną 114 km od jego domu.

Ekologiczny i drogi w naprawie. Serwis pokazał rachunek grozy

Po kilku latach bezawaryjnej jazdy wodorowy Hyundai odmówił współpracy. Till był zmuszony odholować auto do autoryzowanego serwisu, gdzie przeżył ogromny szok. Po zdiagnozowaniu problemu okazało się, że awarii uległ zestaw wodorowych ogniw paliwowych. Ile producent życzy sobie za naprawę? Faktura grozy opiewa na kwotę blisko 104 tys. euro, czyli ponad 460 tys. złotych. Gwarancja? Skończyła się dawno temu.

Auto zadebiutowało 10 lat temu. Co oferował producent?

Wodorowy Hyundai ix35 Fuell Cell zadebiutował na rynku w 2013 roku. SUV wyposażony w silnik elektryczny o mocy 136 KM i 300 Nm rozpędzał się od 0 do 100 km/h w 12,5 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosiła 160 km/h. Deklarowany zasięg wynosił 594 km, co oznaczało, że samochód miał zużywać 0,95 kg wodoru na każde 100 km.

Hyundai ix35 FCEV ma już następcę. Czy podzieli jego los?

Model ix35 FCEV był pierwszy modelem Hyundaia napędzanym ogniwami wodorowymi. Nie był to hit sprzedaży, ale mimo tego doczekał się następcy - jest nim Hyundai Nexo. Czy on również po kilku latach odmówi posłuszeństwa i zostawi właściciela z fakturą grozy? Zdaniem producenta technologia zastosowana w Nexo jest tańsza w naprawie i trwalsza - ogniwa w nowej generacji powinny wytrzymać co najmniej 10 lat lub 5000 roboczogodzin pracy.

Auta elektryczne również są koszmarne drogie w naprawach

Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku samochodów elektrycznych. W naszym serwisie opisywaliśmy przypadek z Norwegii, gdzie naprawę samochodu, w którym studzienka uszkodziła obudowę baterii wyceniono na przeszło 400 tys. zł i była to również kwota wyższa od ceny zakupu nowego auta.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hyundai | Hyundai ix35
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama