Kraków. Dziki atakują mieszkańców. "Nikt nie chce pomóc", "nie możemy wyjść z domu"

Kraków od lat boryka się z problemem dzików, które z roku na rok stają się śmielsze i coraz częściej zapuszczają się w okolice zabudowań. Można je spotkać na placach zabaw, parkingach, a nawet podwórkach, o czym przekonali się m.in. mieszkańcy Borku Fałęckiego. Kilka miesięcy temu władze miasta przekonywały, że w sprawie dzików zostaną podjęte kroki. Niestety, problem stale narasta.

Dziki na dobre opanowały południowe dzielnice Krakowa. Nie tylko niszczą tereny zielone i śmietniki, ale, co gorsza, terroryzują mieszkańców. Jedna z mieszkanek miasta w rozmowie z "Gazetą Krakowską" przyznała, że dziki zaatakowały działkę jej rodziców i psa. Mieszkańcy boją się także o własne bezpieczeństwo. Mimo apeli do władz miasta i innych służb "nikt nie chce pomóc". 

Zobacz wideo Jak się zachować, gdy spotka się dzikie zwierzę?

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Dziki terroryzują mieszkańców Krakowa. "Wszystko poniszczone"

Moi rodzice szukają pomocy. Dziki zaatakowały działkę rodziców, wszystko poniszczone, ogrodzenie również. Dziś został zaatakowany nasz pies, a mój tata, broniąc psa, o mało sam nie został zaatakowany. Zgłoszone zostało to do straży miejskiej w Krakowie, koło łowieckie również wie....nikt nie chce pomóc... Ciężko z domu rodzicom wyjść, bo przy wejściu są dziki.....

- napisała do "Gazety Krakowskiej" kobieta, której rodzice mieszkają w dzielnicy Borek Fałęcki.

Na oficjalnej stronie miasta Krakowa widnieje komunikat, że dziki migrują do miast sezonowo - jesienią. Z doświadczeń mieszkańców wynika jednak, że zjawisko to występuje przez cały rok, jednocześnie stanowiąc zagrożenie dla ich posesji, zwierząt domowych oraz ludzi.

Miasto poprzestało na deklaracjach

W 2022 roku, w październiku, po apelach mieszkańców z inicjatywy wiceprezydenta Krakowa Jerzego Muzyka zostało zorganizowane spotkanie dotyczące wymykającego się spod kontroli problemu dzików terroryzujących okolice. W spotkaniu oprócz przedstawicieli urzędu miasta oraz członków Polskiego Związku Łowieckiego udział brali także eksperci z ramienia Polskiego Klubu Ekologicznego oraz pogotowia dla dzikich zwierząt, które działa na terenie Krakowa.

W trakcie spotkania zwrócono uwagę przede wszystkim na rosnącą populację zwierząt, które pojawiają się w mieście oraz ilość skarg na ich szkodliwe zachowania. Oprócz tego podkreślano zagrożenie związane z afrykańskim pomorem świń. Zebrani szukali przede wszystkim stosownego rozwiązania problemu.

Ustalono między innymi, że należy zrezygnować z jakiejkolwiek próby odstrzału zwierząt. Zamiast tego prof. Marek Wajdzik zaproponował stworzenie enklaw, w których zwierzęta będą mogły bez przeszkód bytować, a także utworzenie specjalnych korytarzy migracyjnych ułatwiających przemieszczanie się dzików bez narażania ich na kontakt z ludźmi. 

Spotkanie zakończono deklaracją powołania specjalnego zespołu, który miałby opracować konkretne rozwiązanie problemu dzików w mieście. Po pięciu miesiącach od spotkania władze miasta nie podają żadnych informacji dotyczących prac w tym zakresie. Nie ma także pewności, czy podobny zespół po deklaracjach powstał, a zgłoszeń o niebezpiecznych sytuacjach z udziałem dzików jest coraz więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.