Auto Trader opublikował bardzo ciekawy raport, z którego wynika, że nastąpił bardzo duży spadek liczby zapytań o samochody elektryczne wysyłanych do sprzedawców detalicznych, o 65% rok do roku, przy czym zapytania o pojazdy elektryczne stanowią obecnie tylko 9% wszystkich zapytań, w porównaniu z 27% w zeszłym roku. To tylko spowolnienie czy już kryzys – pytają brytyjskie media?
Kolejne liczby sugerują, że największy przyrost liczby aut elektrycznych mamy już za sobą. Prywatni nabywcy w Anglii nie chcą już ich kupować, rośnie liczba elektrosceptyków. W Polsce, gdzie obraz mamy ciągle zaburzony poprzez duży reeksport oraz zakupy firmowe, liczba elektryków rośnie, ale na tle całego rynku są to ilości wręcz śladowe. Tymczasem lobby, które zachęca do zakupu ekologicznych pojazdów, wzywa do zwiększania dopłat. Tylko czy jest to rozwiązanie docelowe? Niekoniecznie.
Rząd nie ma swoich własnych pieniędzy, ma tylko te, które zabiera nam w formie podatków. Dopłaca koncernom samochodowym do utrzymywania lub tworzenia fabryk a potem drugi raz dopłaca, byśmy kupowali elektryki. Spowolnienie sprzedaży aut na prąd pokazuje, że ten system nie tylko nie działa, ale jest nieskuteczny. A problem spędza sen z powiek menadżerom, którzy wydali miliardy na budowę zdolności produkcyjnych i … nie ma zwrotu.
Producenci liczyli na to, że sprzedaż będzie stale rosnąć a okazuje się, że może to być tylko pobożne życzenie. Dopiero zakazy poruszania się autami spalinowymi mogą zmusić konsumentów do zmiany swoich przyzwyczajeń. Ktoś jednak najwidoczniej popełnił błąd licząc na to, że rozwój rynku będzie liniowy. Nie jest – widać wyraźne tąpnięcie. Spowolnienie sprzedaży elektryków wywołuje więc szok w całej branży, bo dzisiaj nikt nie jest pewien co będzie dalej.
Najnowsze komentarze