Nie dająca wyraźnych objawów choroba dziewczynki została zdiagnozowana zbyt późno. Nadzieją jest dla niej leczenie najdroższym lekiem świata. Jej rodzice muszą uzbierać ponad 10 mln zł, aby mogła przyjąć terapię genową. Do tej pory udało się zebrać 7 mln, a dwóch wciąż brakuje.

W zbiórkę zaangażował się bp Damian Muskus. Hierarcha m.in. zorganizował loterię, oferując filiżankę ze swoim herbem za 1000 zł. Zaoferował też swoje usługi.

- „Szukam pracy, dla ludzi z moim wykształceniem. Mogę np. wykonać prace pielęgnacyjne w ogrodzie, a konkretnie przycinanie iglaków, koszenie trawników itp. Zatrudnić mnie mogą osoby prywatne, jak i instytucje, w tym kościelne”

- poinformował.

Zaznaczył jednak, że godzina takiej pracy kosztuje 1000 zł. Chętni na szczęście się znaleźli. Hierarcha publikuje na Facebooku nagrania, na których kosi trawnik, zdmuchuje liście czy zamiata ulicę.

- „Reakcja na ogłoszenie o poszukiwaniu pracy, które zamieściłem na FB, przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Miało być ono kolejną, nieśmiałą próbą zwrócenia uwagi na problem dzieci chorych na SMA,  a tymczasem rozgrzało Internety, a w ślad za tym uruchomiło lawinę komentarzy, ale też i  nie ukrywajmy - konkretnych propozycji pracy”

- relacjonuje duchowny.

- „Wielu właściwie odczytało moje intencje, jednak zdecydowana większość uległa powszechnie panującym nastrojom wokół Kościoła. Mam nadzieję, że w tym oceanie niezrozumienia, znajdzie się kropelka dobra, która umocni nadzieje rodziców walczących o zdrowie i życie swoich dzieci.”

- dodaje, nawiązując do szyderczych komentarzy pojawiających się w mediach.