„Byliśmy przerażeni, gdy dowiedzieliśmy się, jak nasza 15-letnia córka bawi się na obozie. Mieliśmy ją za dobre dziecko”

Nie chciałem zdradzać rodzinnych tajemnic córkom fot. Adobe Stock, Вячеслав Чичаев
„Patrycja wróciła z koleżankami o czwartej nad ranem. Rezydentka nie musiała nas nawet powiadamiać. Już przed hotelem słychać było ich wrzaski i śmiechy. Najgłośniejsza była, niestety, nasza córka. Myślałam, że zemdleję, kiedy zobaczyłam, w jakim stanie idzie do pokoju”.
/ 27.02.2023 12:31
Nie chciałem zdradzać rodzinnych tajemnic córkom fot. Adobe Stock, Вячеслав Чичаев

Nie byłam zachwycona kiedy Patrycja oświadczyła, że chce pojechać latem na obóz do Bułgarii. Nie to, żebym nie ufała córce. Wierzyłam, że Pati to rozsądna, mądra dziewczynka, ale na wszelki wypadek woleliśmy ją mieć z mężem zawsze na oku. Do tej pory wyjeżdżała więc na wakacje tylko z nami albo dziadkami. Myślałam, że w tym roku będzie podobnie, ale spotkała mnie niespodzianka.

Musicie się zgodzić! Mam już 15 lat! Nie mogę do końca życia chodzić za wami na smyczy, a poza tym to obóz organizowany przez znane biuro podróży, nie wypad ze znajomymi pod namiot. Są wychowawcy, zasady… Będziemy mieszkać w pięciogwiazdkowym hotelu! – tłumaczyła.

Mąż zgodził się prawie od razu

Pati umiała go podejść. Wystarczyło kilka uśmieszków, błagalny wzrok… Ze mną nie poszło jej tak łatwo. Tak mnie jednak oboje przekonywali, tak naciskali, że w końcu uległam. Co ta Ilona opowiada? Jakie znowu zdjęcia wynalazła? Pierwszy sygnał, że na obozie dzieje się źle, dotarł do mnie po czterech dniach od wyjazdu Patrycji. Piotr już spał, a ja właśnie miałam iść w jego ślady, gdy zadzwonił telefon. Dzwoniła moja siostra. Nie zamierzałam odbierać, bo jakiś czas temu się pokłóciłyśmy. Była jednak tak uparta, że w końcu podniosłam słuchawkę.

– Mam nadzieję, że nie obudziłam… Ale mam bardzo ważną sprawę – zaczęła bardzo oficjalnie.

– Przestań się wygłupiać, mów, co się stało! – ponagliłam ją.

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Chodzi o Patrycję – zawiesiła głos.

– Patrycję? Patrycji teraz nie ma. Wypoczywa sobie spokojnie na obozie w Złotych Piaskach – odparłam.

– Tak, tak, wiem… Regularnie wrzuca fotki i filmiki do internetu. Widziałaś je może? – dopytywała Ilona.

– Nie – przyznałam.

No to radzę ci, obejrzyj, i to jak najszybciej. Zdziwisz się – westchnęła.

– Niby dlaczego?

– Sama zobaczysz. A swoją drogą nie podejrzewałam, że Pati jest taka… – znowu znacząco zawiesiła głos.

– Jaka? – zdenerwowałam się.

Jak obejrzysz zdjęcia, to pogadamy – stwierdziła Ilona z przekąsem i zanim zdążyłam o coś jeszcze zapytać, skończyła rozmowę.

Od razu włączyłam laptop i zajrzałam na strony córki.

Nie było tam niczego złego

Ot, zwyczajne fotki z wakacji. Pati na plaży, na lodach, na spacerze z przyjaciółkami. Uśmiechnięta, zadowolona. Natychmiast zadzwoniłam do siostry.

– O co ci, do cholery, chodzi? To bardzo ładne zdjęcia. Patrycja świetnie na nich wyszła. Dlaczego jesteś złośliwa? Zazdrościsz, że nie mogłaś wysłać na taki obóz swojego syna, czy co? – napadłam na nią.

– Ładne? Przepraszam cię bardzo, ale gdyby mój Marcin wrzucił coś takiego do internetu, byłabym co najmniej zaniepokojona – fuknęła.

– Tak? A co twoim zdaniem jest złego w zdjęciach z plaży i z cukierni? Że Patrycja jest w kostiumie? Albo wcina lody? Faktycznie, baaardzo oburzające. Ze wstydu zaraz pod ziemię się zapadnę – zakpiłam.

– W takich nic. Ale co powiesz o innych fotkach? Też uważasz, że są niewinne? – nie odpuszczała.

– Jakie inne? Innych nie ma!

Po drugiej stronie słuchawki zapanowała kompletna cisza.

Głos ci odebrało czy co? – zapytałam zniecierpliwiona.

– Nie… Tylko tak sobie myślę, że twoja ukochana Patrycja nie jest z wami do końca szczera – westchnęła.

– Co masz na myśli?

– Myślę, że założyła sobie drugi profil. Mniej oficjalny… Jak dzieci chcą coś ukryć przed rodzicami, to właśnie tak robią – wyjaśniła Ilona.

– Co ty za bzdury opowiadasz?! Patrycja nie ma przed nami żadnych tajemnic! – oburzyłam się.

Tak ci się tylko wydaje… Zresztą, jak nie wierzysz, to przyjedź jutro do nas. Marcin ma dostęp do tej strony. Wszystko ci pokaże. Wtedy przekonasz się, co twoja córka naprawdę wyrabia w tej Bułgarii – w głosie siostry wyczułam satysfakcję.

– Będę na pewno! I zobaczymy, czy jest się czym denerwować. Bo jak znam życie, to jak zwykle się czepiasz – wycedziłam i się rozłączyłam.

W nocy nie zmrużyłam oka nawet na minutę

W przeciwieństwie do męża. Spał jak niemowlak nieświadom tego, co przeżywam. Po rozmowie z siostrą chciałam go nawet obudzić i powtórzyć, co usłyszałam, ale w końcu zrezygnowałam. Pomyślałam, że zanim nie zobaczę tych cholernych zdjęć, nie będę robić afery. Przewracałam się więc sama z boku na bok, zastanawiając się, jakie to tajemnice ma przede mną córka. Gdy nadszedł poranek i mogłam pojechać do Ilony, byłam tak zestresowana, że aż mnie brzuch zaczął boleć. Siostra już na mnie czekała. Bez słowa zaprowadziła mnie do pokoju syna. Marcin włączył komputer.

Proszę bardzo, tu jest wszystko. Czarno na białym. Dobrze, że mnie Pati nie wyautowała ze znajomych, bo byłbym tak samo głuchy i ślepy jak ciocia – powiedział siostrzeniec.

Spojrzałam na ekran i omal nie zemdlałam. Zdjęć było mnóstwo i bardzo różniły się od tych, które oglądałam poprzedniego wieczoru. Córka obściskująca się z jakimiś chłopakami… W ramionach dorosłego mężczyzny… Z drinkiem w ręce… Z papierosem… W samym staniku w środku rozbawionego tłumu…

– No i co, dalej uważasz, że nie ma powodów do zdenerwowania? Że się czepiam? – usłyszałam głos Ilony.

Odwróciłam głowę. Stała i przyglądała mi się z dziwnym uśmieszkiem.

Miałaś rację, jest się czym martwić. Przepraszam – wykrztusiłam.

Nie zamierzałam dyskutować z siostrą na temat zachowania Patrycji. Było mi tak głupio, że chciałam jak najprędzej zejść jej z oczu. Poprosiłam więc tylko Marcina, by nagrał mi zdjęcia na płytę i zaczęłam się zbierać.

– Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno i uda wam się zawrócić Pati na właściwą drogę. Zawsze przecież podkreślaliście, że to taka grzeczna i zdolna dziewczynka – siostra wbiła mi jeszcze szpilę, gdy stałam w progu.

Myślałam, że się rozpłaczę

Po wyjściu od Ilony przesiedziałam na parkingu chyba godzinę. Byłam tak wzburzona i zdruzgotana, że nie mogłam myśli pozbierać, nie mówiąc już o prowadzeniu samochodu. Zawsze wydawało mi się, że dobrze wychowaliśmy z mężem córkę. Byłam dumna, że Pati trzyma się z dala od imprez, narkotyków, przypadkowego seksu… A tu taki cios! Gdy wreszcie trochę ochłonęłam pojechałam do Piotra, do firmy. Musieliśmy przecież coś postanowić, zacząć działać. Akurat miał naradę, ale zagroziłam sekretarce, że jeśli go z niej nie wyciągnie, to sama to zrobię.

– Zwariowałaś? Prezes był wściekły! Przez ciebie mogę stracić pracę… – ryknął Piotr na mój widok.

– Ale wcześniej możesz stracić córkę – przerwałam mu.

– Co?! – zdębiał.

– Później ci wszystko wyjaśnię. Weź dzisiaj wolne i jeszcze urlop na kilka dni – powiedziałam stanowczo.

Musiałam mieć dziwny wyraz twarzy, bo mąż nawet nie próbował dyskutować. Odwrócił się na pięcie i poszedł porozmawiać z prezesem. Kilka minut później oznajmił, że dostał tydzień wolnego. Po powrocie do domu opowiedziałam mu o rozmowie z Iloną, pokazałam zdjęcia. Gdy skończyłam, Piotr był tak zszokowany, że nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Siedział i patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. W pewnym momencie wstał i poszedł do sypialni. Zostawiłam go w spokoju, bo wiedziałam, że musi sobie wszystko przemyśleć. Gdy pół godziny później pojawił się w kuchni, był już opanowany. – Trzeba zrobić porządek. I z tym obozem, i z naszą córką.

Jedziemy do Złotych Piasków – oznajmił.

– Tak bez uprzedzenia?

– Oczywiście, że bez! Niech to będzie niespodzianka. I dla Patrycji, i dla tych, którzy ten cholerny obóz organizują! – wysyczał.

Podróż zajęła nam prawie dwie doby. Chcieliśmy polecieć samolotem, ale nie było biletów. Musieliśmy wlec się samochodem… Przez całą drogę rozmawialiśmy oczywiście o Patrycji. Próbowaliśmy się pocieszać, że to pewnie jednorazowy wybryk. I że nasza córka tak naprawdę zachowuje się zupełnie inaczej, że to wpływ nowych znajomych, zachłyśnięcie się wolnością. Niewiele to jednak pomagało.

Martwiliśmy się okropnie

Gdy dotarliśmy do hotelu, byliśmy tak wykończeni, że ledwie trzymaliśmy się na nogach. Ale nie myśleliśmy o odpoczynku. Chcieliśmy natychmiast pogadać z córką. Było przed północą, więc łudziliśmy się, że jest w łóżku. Okazało się jednak, że nie. Pokój, w którym mieszkała z dwiema koleżankami, był zamknięty na głucho. Pukaliśmy, stukaliśmy i nic. Zdenerwowani zeszliśmy do recepcji zasięgnąć języka. Na szczęście recepcjonista mówił po angielsku i był skłonny do pogawędki.

– Pewnie dziewczyny poszły się zabawić. Wrócą nad ranem, jak zawsze – usłyszeliśmy.

– Jak to: jak zawsze? – nie wierzyłam własnym uszom.

– No tak, niektóre dzieciaki z polskiej grupy ciągle gdzieś biegają. Dla nas to nawet lepiej, że do miasta się wymykają, a nie w hotelu siedzą. Inni goście przynajmniej na hałasy nie narzekają. Ale czasem to wracają po tych baletach w takim stanie… – westchnął.

– I nikt ich nie pilnuje?!

– Pierwsze dwa dni to nawet próbowali. Rezydentka biura i wychowawcy biegali po pokojach, ściągali dzieciaki z plaży, sprawdzali trzeźwość. Ale szybko zrezygnowali. Kto by nad taką grupą zapanował? Jak im się drzwi zamknie, to oknem wyjdą. Taki wiek głupi… – machnął ręką.

– A w którym pokoju mieszka ta rezydentka? Chcielibyśmy z nią porozmawiać – wtrącił się mąż.

– Pięćset trzy, piąte piętro. Na pewno nie śpi. Kładzie się dopiero jak wychowawcy zameldują, że dzieci, które się wymknęły już leżą w łóżkach. Ale nie wiecie tego ode mnie. Nie chcę kłopotów – ściszył głos.

Nie zastanawiając się nawet chwili pojechaliśmy na to piąte piętro. Mąż był tak nabuzowany, że aż mu szczęka chodziła. Też ledwie trzymałam nerwy na wodzy, ale uznałam, że zanim nie dowiemy się wszystkiego, musimy zachować spokój.

– Błagam cię, nie wrzeszcz od wejścia – prosiłam go w windzie.

Kiwał głową, ale czułam, że i tak wybuchnie. I rzeczywiście, ledwo rezydentka otworzyła drzwi, Piotr od razu na nią napadł:

– Co to jest? Obóz dla młodzieży czy burdel?! Pani tu sobie siedzi i telewizję ogląda, a dzieciaki szwendają się nie wiadomo gdzie! To niedopuszczalne! – wrzasnął, a kobieta aż się cofnęła.

– Przepraszam, kim państwo są? – wykrztusiła zdenerwowana.

– Rodzicami Patrycji. Przyjechaliśmy, bo dotarły do nas bardzo niepokojące wieści – wyjaśniłam.

Rezydentka bardzo się ucieszyła

– Rodzice Patrycji? Naprawdę? To świetnie! Właśnie zamierzałam dziś do państwa zadzwonić…

– Tak? A niby po co? – Piotr spojrzał na nią podejrzliwie.

– Żebyście wpłynęli na córkę… Wszystkie dzieci trochę rozrabiają. Ale to, co ona wyprawia, przekracza już wszelkie normy. Jeśli dalej będzie się tak zachowywać, to dojdzie do nieszczęścia – odparła.

– Słucham? Chyba pani ją z kimś pomyliła. Patrycja to grzeczna dziewczynka… Nie pozwolę jej obrażać – zjeżył się mąż.

Ścisnęłam go za rękę.

– Przestań! Wysłuchajmy, co pani ma do powiedzenia. Przecież nie przyjechaliśmy tu bez przyczyny. Pamiętasz? – przypomniałam mu.

– Postaram się – Piotr spuścił głowę.

Podejrzewałam, że to, co usłyszmy nie będzie miłe. Zdjęcia przecież nie kłamały. Ale nie spodziewałam się aż takiego horroru. Okazało się, że nasza córka od pierwszego dnia sprawiała kłopoty. Uciekała każdej nocy z hotelu na plażowe imprezy lub na dyskotekę, wyzywająco się ubierała, malowała, Na dodatek piła mnóstwo alkoholu, paliła papierosy i nie tylko... Ostatniej nocy wróciła tak pijana, że ledwie trzymała się na nogach. Rezydentka pokazała nam nawet filmik nagrany komórką, jak nasza córka zatacza się po korytarzu. Myślałam, że zemdleję. Mąż też był biały jak ściana.

– Nie rozumiem, jak to możliwe… To pewnie wina tych dziewczynek, z którymi mieszka! Namówiły ją… Pati nigdy by sama czegoś takiego nie zrobiła – wymamrotał.

Rezydentka spojrzała na niego z politowaniem i powiedziała:

– Rozczaruję pana. Było dokładnie odwrotnie. Koleżanki córki przez dwa dni grzecznie siedziały w nocy w pokoju. Ale jak zobaczyły, że Patrycji ucieczki się udają, poszły w jej ślady.

– Gdybyście lepiej dzieciaków pilnowali, to nic takiego by się nie wydarzyło! – warknął na to Piotr.

Rezydentka rozłożyła ręce.

Mamy do łóżka je przywiązywać? W klatkach zamykać? Przed hotelem przez całą dobę czatować? Jak pan to sobie wyobraża? – odparowała.

– Mam to gdzieś! Złożę na was skargę! Niebo i ziemię poruszę, żeby to biuro nigdy już nie organizowało wyjazdów dla młodzieży. I jeszcze zwrotu pieniędzy zażądam! – atakował dalej.

– A proszę bardzo! Niech pan składa, choćby jutro. Tylko nie wiadomo, kto na tym bardziej ucierpi. Bo sprawki córki na pewno wyjdą wtedy na jaw. Wszyscy się dowiedzą, i szkoła, i opieka społeczna – wzięła się pod boki.

Poczułam, jak oblewa mnie zimny pot

Oczami wyobraźni zobaczyłam, jak to ciągają nas po sądach i sprawdzają, czy nadajemy się na rodziców.

– Nie czas teraz szukać winnych, najważniejsze, żeby Patrycja cała i zdrowa wróciła do hotelu. A potem zastanowimy się, co dalej – powiedziałam.

Rezydentka trochę się uspokoiła.

– Tak będzie najlepiej. Odpocznijcie, państwo, porozmawiajcie. Mamy tu zarezerwowany dodatkowy pokój, możecie z niego skorzystać. A jak wasza córka się pojawi, to dam znać – powiedziała, wręczając mi klucz.

Piotr oczywiście chciał jeszcze dyskutować, ale złapałam go za kołnierz.

– Zachowaj siłę na rozmowę z córką – syknęłam, wyprowadzając go na hotelowy korytarz.

Patrycja wróciła z koleżankami o czwartej nad ranem. Rezydentka nie musiała nas nawet powiadamiać. Już przed hotelem słychać było ich wrzaski i śmiechy. Najgłośniejsza była, niestety, nasza córka. Gdy nas zobaczyła, to ze zdziwienia śmiech uwiązł jej w gardle.

– Co wy tutaj robicie? – wykrztusiła.

– Przyjechaliśmy zobaczyć, jak się bawisz. Chyba świetnie – wycedził mąż.

– No właśnie. Miło było, ale możecie już wracać! – zachichotała, spoglądając na koleżanki.

Ochoczo jej zawtórowały, ale Piotr spiorunował je wzrokiem.

– Panienkom już dziękujemy, dobranoc. Zobaczymy, czy będzie wam tak wesoło, jak się rodzice dowiedzą, co wyprawiacie. A ty z nami, do pokoju! – wskazał drzwi

– Może jutro? Zmęczona jestem… – córka ziewnęła ostentacyjnie.

– Wytrzymasz! – odparował.

Nie urządziliśmy Patrycji totalnej awantury, choć nie ukrywam, że tuż po rozmowie z rezydentką chcieliśmy to zrobić. Gdy jednak czekaliśmy na powrót córki, doszliśmy do wniosku, że to bez sensu. My się nagadamy, na koniec zdenerwujemy, Patrycja natomiast się obrazi, i pewnie i tak nic do niej nie dotrze. Kiedy więc znaleźliśmy się w pokoju, zaczęliśmy z mężem spokojnie ścielić łóżka.

Córka była zaskoczona

– No co? Nie będzie lekcji wychowawczej? – patrzyła podejrzliwie.

– Dziecko, nie spaliśmy z twoją matką od ponad dwóch dni. Chcemy wreszcie się położyć, tobie też to radzę – powiedział spokojnie mąż.

– Dobra. To ja wracam do siebie – odparła i ruszyła w stronę drzwi. Zagrodziłam jej drogę.

Nie, kochana. Dzisiaj prześpisz się tutaj – zapowiedziałam.

– Ale dlaczego?

– Bo musisz wypocząć przed podróżą – wyjaśniłam z uśmiechem.

– Jaką podróżą?!

– Wracasz z nami do domu – wyjaśniłam spokojnie.

Rany boskie, co się potem działo!

Patrycja wpadła w histerię. Krzyczała, że nie pozwoli sobie zepsuć najwspanialszych w życiu wakacji, że nigdzie nie pojedzie.

– Czego chcecie? Przecież nie robię nic złego! Wszyscy się teraz tak bawią! – wrzeszczała.

– Tak? To niech się bawią! Proszę bardzo, ale ty nie będziesz – ucięłam.

Gdy wieczorem zapakowaliśmy ją do samochodu, była wściekła jak osa. Od tamtej pory minął prawie miesiąc. Patrycji złość powoli mija. Ciągle jest obrażona, jednak już zaczęła się do nas odzywać. Nawet próbowała się wytłumaczyć. Przyznała, że narobiła trochę głupot, ale to wszystko przez to, że po raz pierwszy wyrwała się spod naszych skrzydeł.

– Jak za rok pojadę na obóz, to już mi tak nie odbije – zapewniła.

Nie chcieliśmy jej psuć humoru, więc tylko pokiwaliśmy głowami. Ale już postanowiliśmy: nie pojedzie. 

Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”

Redakcja poleca

REKLAMA